//Jeżeli występuję przeciwko kondycji świata, to dlatego, że chcę się więcej śmiać. Nie twierdzę, że bóg to beczka śmiechu, tylko że trzeba się dużo śmiać, zanim się człowiek zbliży do boga

BÓG i ozdrowieńczy ŚMIECH:

POCHÓD TRZECH KRÓLI BŁAZNÓW

Gdańsk, 6.01.2023

2100 słów

Mój były student ”dyl” (Sowizdrzał) podsumowując aż 54 komentarzy do mych niedawnych NEon24 ⭐ “Lucyferiańskie Rozważania z okazji Świąt Bożego Narodzenia A.D. 2022 (neon24.org) przypomniał takie oto POZNAWCZE PODEJŚCIE (anty)amerykańskiego pisarza Henry Millera do dominującego, zwłaszcza w USA, BOGA będącego wytworem fantazji antycznych twórców PISMA ŚWIĘTEGO:

// Jeżeli występuję przeciwko kondycji świata, to nie dlatego, że jestem moralistą, tylko dlatego, że chcę się więcej śmiać. Nie twierdzę, że bóg to beczka śmiechu; powiadam tylko, że trzeba się dużo śmiać, zanim się człowiek zbliży do boga. Celem całego mojego życia jest zbliżyć się do boga, a zatem zbliżyć się do siebie.//

„Dyl” w tym kontekście zauważa: Powyższy cytat … ma coś w sobie tożsamego z tą antyczną sentencją: poznaj sam siebie – a poznasz wszechświat i bogów  w sytuacji DOMINACJI na “całodobowym nełonie(24)” jawnych bądź tych zakamuflowanych paulinistów. WYŚMIANIE ich, może być również jedną z skutecznych form prowadzenia (z nimi) walki, przy tym jakże ZABAWNĄ, BOSKĄ.

A zatem, zgodnie z pomysłem mego byłego (tylko chwilowo, przed 20 laty) studenta Sowizdrzała, korzystając z okazji, że 6 stycznia w Gdańsku uczestniczyłemw POCHODZIE TRZECH KRÓLI BŁAZNÓW, przypomnę kilka mych uwag sprzed roku na temat GENEZY tego styczniowego ŚWIĘTA POWSZECHNEGO SKRETYNIENIA CHRZEŚCIJAN. (Przypominam, słowo KRETYN wywodzi się z starofrancuskiego chrétien, chrześcijanin stąd crétin, w szczególności „crétin des Alpes – med. osoba dotknięta wrodzonym zespołem niedoboru jodu, nazywanego dawniej kretynizmem lub matołectwem)

Otóż w PAN w Z-nem (61): Wyszczególnienie, na koniec Roku Pańskiego 2021, plagiatów oraz „przekrętów” Pisma Świętego | Strona autorska Marka Głogoczowskiego (markglogg.eu) przytoczyłem fragment artykułu, opublikowanego w 52/2021 numerze warszawskiego „Przeglądu”, emerytowanego dyrektora Instytutu Religioznawstwa UJ w Krakowie, Kazimierza Baneka. Banek w ten sposób kończy swe uwagi nt. RELIGII, dzisiaj w Polsce prawie obowiązującej:

Kler nie za bardzo chce, by Polacy dociekali, jak to jest z tą ich religią. (… jednakhistoryk religii wie, jakie bebechy, jaka historia i ukryte cele są pod tym (na zewnątrz imponującymopakowaniem, i nie jest taki skłonny do podziwiania tej religii.”

Do którego to wstępu Baneka dołączyłem zdjęcie tradycyjnej „szopki” corocznie montowanej z okazji „3 Króli” na Równi Krupowej w Zakopanem:

http://markglogg.eu/wp-content/uploads/2021/12/Szopka-bozonarodzeniowa.jpg

Z takim oto mym, wtedy komentarzem:

» No cóż, oglądając ten, co rok powtarzany spektakl, do głowy zaczynają mi przychodzić niezbyt pobożne myśli. Które to myśli dodatkowo pobudził do ich wyartykułowania, artykuł Baneka w „Przeglądzie”. W szczególności święto Bożego Narodzenia pojawiło się dopiero w w momencie, gdy na soborze w Efezie w 341 roku został przełamany opór bardzo RACJONALNIE MYŚLĄCEGO patriarchy Konstantynopola, Nestoriusza, utrzymującego że (św.) Paweł kłamał, utrzymując że Jezus urodził się Bogiem i jako Bóg na krzyżu skonał. Jeśli zatem wrócimy do zapomnianych obecnie poglądów nestorian (które jednak z czasem „przebiły się” w teologii mahometan), to całe to imponujące nam wielokolorowym wystrojem, Boże Narodzenie zaczynamy traktować jako rodzaj teatralnego KOŚCIELNEGO OSZUSTWA (…)

» Nie trudno bowiem zauważyć, że złoto, kadzidło i mirra, które przynieśli Trzej Królowie K+M+B, dopiero co zaczynającemu otwierać oczy niemowlęciu, były to przedmioty wręcz „zaśmiecające” tę ubogą z nim szopkę. (…) Organizując HAPPENING pod nazwą Boże Narodzenie, antyczne klechy starały się wpisać w „plan boży”, ogłoszony przez (św.) Pawła w 1 Liście do Koryntian. „to bowiem, co nie jest (LOGICZNIE SPÓJNE), wyróżnił Bóg, by to co jest (ROZUMNE), unicestwić” (…) Całe to, odgrywane co roku z wielką POMPĄ, wielbienie niemowlęcia jest CELOWYM robieniem sobie kpiny z ludzi starających się patrzeć na świat w umysłowo dojrzały sposób.

» Według specjalisty od GNOZY Jana Kozáka z Pragi, historia Trzech Króli Magów (tj. Kapłanów) jest ‘przekręconym plagiatem’, wcześniejszej o dobre pół tysiąca lat, hinduskiej historii wizyty Czterech Kapłanów, którzy przyszli do starzejącego się BUDDY z Czterech Stron Świata, z MISECZKAMI ŻEBRACZYMI by im on podarował coś ze swej MĄDROŚCI. Bowiem ten historycznie znany Budda, w ciągu swego długiego życia, w trakcie którego zajmował się pokonywaniem prowokowanych przez niego samego wegetacyjnych utrudnień, pod koniec swego życia głosił bardzo racjonalne, WYZWALAJĄCE ludzi z ich codziennych trosk (i głupich zazwyczaj pożądań) poglądy. Zalecana przezeń wstrzemięźliwość wobec „konsumpcyjnych powabów” bytowania, przypomina w znacznym stopniu propozycje żyjącego w kilkaset lat po Buddzie i około 300 lat przed Chrystusem, greckiego „bezbożnika” EPIKURA „Jeśli chcesz człowieka wzbogacić, nie dodawaj nic do tego, co posiada, ale ujmij mu kilka z jego pożądań.” (…)

» Bezmyślne zachwyty nad „przyszłą mądrością” leżącego w żłobie oseska, automatycznie podważają zasadność dostępnej dla każdego z nas samoobserwacji, że ROZUM w nas dojrzewa dopiero w kilka dekad po naszym poczęciu. Ta wizyta „mędrców” K+M+B przybyłych ponoć ze Wschodu, zdaje się zatem służyć realizacji specyficznego PLANU BOŻEGO symbolizowanego przez jedno z 8 Świateł Chanuki: [DdW] – DUMB (has to) destroy the WISE – wyniszczycie mądrość myślicieli pogańskich, a rozum ich mędrców zadusicie” (Iz. 29 :14, a potem 1 Kor. 1: 19) Pan w Z-nem (60): Osiem Świateł Chanuki i rządy ZOG | Strona autorska Marka Głogoczowskiego (markglogg.eu)

(koniec fragmentu tekstu z 30.12.2021)

6 stycznia każdego roku to Święto Pustogłowia (tabula rasa) chrześcijan?

Poniżej scena z happeningu „Pochód 3 Króli Błaznów” na Starym Mieście w Gdańsku, 6.01.2023

Obecnie (z początkiem 2023) pozwolę sobie dodać, że w grupie Trzech Króli, przybyłych, sądząc po kolorze ich skóry, z Afryki (Kacper), z Europy (Melchior), oraz gdzieś z dalekiej Azji (Baltazar), brakło Czwartego Kapłana-Mędrca, który powinien był przybyć z leżącej na Północ od Betlejem Hellady. Zaś przyczyna takiego „obrzezania” (w porównaniu z historią Buddy) historii spotkania tych wielorasowych Kapłanów-Mędrców z Jezusem w Betlejem była zapewne banalna. Przecież pracownicy bardzo aktywnej w tym okresie Świątyni w Delfach, na której tympanonie był od setek już lat wyryty napis POZNAJ SAMEGO SIEBIE doskonale rozumieli, że hańbą dla nich by było, jak tych 3 kapłańskich GŁUPKÓW, przybyć do Betlejem, w celu nasycenia się WIEDZĄ o cudownych własnościach właśnie narodzonego, przyszłego, mówiąc językiem współczesnym wirtualnego – tj. pozorowanego – Króla Żydowskiego. K+M+B w Betlejem po prostu ZATRULI SIĘ TABULA RASA, jaką wtedy emanował PUSTY UMYSŁ, dopiero zaczynającego patrzeć na świat noworodka.

Co więcej, z 20 lat temu dowiedzieliśmy się, na seminarium na UJ w Krakowie od filozofa Ludwika Kostro z Gdańska, że do prawie VI wieku, w dzień 6 stycznia chrześcijanie obchodzili święto odnotowanego w Ewangeliach CUDU Jezusa, który w trakcie uczty w Kanie Galilejskiej zamienił Wodę w Wino. I co więcej, według profesora Kostro, który jako młody ksiądz z PRL-u przed półwieczem studiował biblistykę na uniwersytecie Sacro Cuore w Rzymie, taki CUD greckiego boga Dionizosa, przypisali Jezusowi autorzy Ewangelii, po prostu rezonując, że jeżeli nie znany im osobiście Jezus był rodzajem Super Boga, to miał zdolność dokonywania cudów i innych znanych im bóstw: nie tylko DIONIZOSA ale także i ASKLEPIOSA zdolnego, podobnie jak po nim JEZUS, do wzbudzania do życia osoby wydające się być zmarłe.

(Przypominam, w Egipcie i okolicach w tym okresie obowiązywał kult SERAPISA, czyli Ozyrysa-Apisa, łączącego w sobie cudotwórcze zdolności oraz historie życia podstawowych bogów egipskich oraz greckich):

A ponieważ, przed upowszechnieniem się „kościelnego wynalazku” Bożego Narodzenia, chrześcijanie 6 stycznia obchodzili święto Cudu Zamiany Wody w Wino, to nie trudno, na podstawie naszych własnych doświadczeń zauważyć, że po umiarkowanym nasyceniu się tą „boską substancją”, w umysłach u nas przez pewien czas odradza się „tabula rasa” (pustogłowie), które charakteryzowało nasze bardzo wczesne dzieciństwo: po spożyciu tego trunku w sposób „magiczny” zacierają w nas troski oraz przesądy dnia naszego powszechnego, osoby wokół nas stają się nam z definicji przyjazne i nasze otoczenie, nasycone aktualnie opowieściami o zbrodniczej Rosji, chwilowo zapada się w NICOŚĆ. A i zaczynamy też czuć że kościelne, bezustanne zapewnienia, że za kilka miesięcy będziemy celebrować OB(R)ŻYDLIWŚĆ ZBAWCZEGO DLA NAS wieszania Jezusa Chrystusa na krzyżu, to po prostu LIPA (jak mi to powiedział, zbliżający się wtedy do 90-tki, mój wujek, Mietek Gąsienica-Samek, sławny swego czasu zakopiański narciarz, a potem i geodeta pracujący na 3 kontynentach).

A porównując sytuację psychiczną jaka się u nas manifestuje, po umiarkowanym odurzeniu się winem, z zachowaniem się w Gdańsku dobrze kilkusetosobowej procesji akompaniującej wędrujących na szczudłach aniołów, diabłów oraz królów na szczudłach, niosących nad głowami tłumu jakąś skrzynkę, ja osobiście poczułem podobny do lekkiego oszołomienia winem CZAR tego pochodu. Zwłaszcza że przed kościołem Mariackim rozdawano – bezpłatnie! – czerwone niebieskie oraz zielone, zrobione z kartonu korony, które uczestnicy tej ZABAWY chętnie zakładali na swe głowy. Zapewne by przez kilkadziesiąt minut samemu poczuć się KRÓLAMI, celebrującymi narodziny BOGA (z umysłem TABULA RASA).

No cóż, był to HAPPENING niewątpliwie udany i ESTETYCZNY, ale, jak to zauważył cytowany na wstępie emerytowany religioznawca Kazimierz Banek „zapewne ukryte są jakieś podłe cele pod tym, na zewnątrz imponującym, religijnym opakowaniem”.

(Mnie te kartonowe korony na głowach często starszych osób jakoś się skojarzyły z kolorowymi LEJKAMI jakie redakcja satyrycznego pisma Charlie Hebdo zwykła dorysowywać na głowach krytykowanych przez nią francuskich polityków: wygłaszając swe pompatyczne mowy, czują się oni jak narodowi bohaterzy, podczas gdy w istocie są BŁAZNAMI – nb. taki kolorowy LEJEK przydało by się dorysowywać na głowie aktualnego prezydenta RP, Andrzeja Dudy).

Niebezpieczna proliferacja, w instytucjach Globalnej Akademii Nauk (GAN), „Betlejemskiej plagi Pustogłowia” (tabula rasa)

Arystoteles, ojciec do dzisiaj aktualnej psychologii, już z 300 lat przed Chrystusem ostrzegał, „Najmniejsze początkowe odchylenie od prawdy jest mnożone później tysiąc razy”. I to zjawisko, coraz intensywniejszego „oddalania się ZBIOROWEJ WIEDZY o świecie – i o nas samych także – od łatwo potwierdzalnej rzeczywistości”, doskonale jest widoczne nie tylko w Kościele. W roku ubiegłym nawet napisałem dłuższy naukowy, niemożliwy do publikacji na neon24 esej „Helleniści i Hebraiści” o tym, jaką KATASTROFĄ POZNAWCZĄ stała się, bardzo rozpowszechniona wśród uczonych „na topie” wiara, że ludzie – jako gatunek zwierząt „przez Boga do panowania nad światem wybrany” – w ramach, dostarczanego im z zewnątrz takiego samopoznania, wyobrażają sobie, że są do tego „dzieła bożego”, tak jak ten Jezus w kolebce, już w momencie swych narodzin predestynowani.

Mianowicie według Największego z Apostołów, faryzejskiego przechrzty świętego Pawła „Bóg wyróżnia to CO NIE JEST (np. Boże Narodzenie, czy Kenozę „wypróżnienie się” z życia Boga Jezusa na krzyżu) by TO CO JEST (istotą życia) UNICESTWIĆ – tak by żadne ze stworzeń nie chełpiło się (swą spostrzegawczością) przed BOGIE(stwórcą Izraela oczywiście)

Jestem w tym momencie zobowiązanym przypomnieć, że ODWIECZNĄ Istotą Życia jest, mająca charakter przeciwentropiczny (Schroedinger 1944) regeneracja z nadkompensacją nie krytycznych mikrouszkodzeńwszelkiego zdolnego do wegetacji w trudnych warunkach jestestwa. (Lamarck 1809, Piaget lata 1950).

I w powyższym tekście „Hellenistów i hebraistów” wskazuję, jak aktualnie żyjąca „czwórca” uczonych, wychowanych na WAŻNYCH uczelniach w 4 WAŻNYCH krajach „Zachodu”, stara się narzucić światu rodzaj NAUKOWEJ DEWOLUCJI, opierającej się bezkrytycznie na wyraźnie ANTYZOOLOGICZNYM, kartezjańskim „dogmacie”, że wszelka człowiecza kompetencja, czyli zdolność adekwatnego reagowania (w kolejności językowa, psychologiczna, w zakresie procesów ewolucyjnych i w końcu ta na poziomie zwykłego liceum), nie jest nabywana przez proces uczenia się, a tym bardziej przez trening. A to dlatego, że jest ona „zdeterminowana (w ludzkim zarodku) jako część naszego wyposażenia biologicznego”. I ten, najzwyklejszy KRETYNIZM, zrodzony w oparach „chrześcijaństwa” promującego zachowywanie przez ludzi, w ich wieku dorosłym, w znacznym stopniu TABULA RASA (czyli umysłu pustego ) wystarcza, by w krajach „pod bogiem USA” uchodzić za mędrca, otrzymując za to sowite wynagrodzenie. Oto dziełka tej „czwórcy” tego typu „tabula rasa” (czyli pustogłowych) uczonych:

We wcześniejszej o dwa lata pracy „Przeciwentropia to Pierwszy Motor Stworzenia”(wydanej drukiem w “Przezwyciężyć kryzys kultury” Praca zbiorowa, s. 121-131, Akademia Marynarki Wojennej, Gdynia 2020), nawiązując i do ROZUMU Arystotelesa i do OBSERWACJI Schroedingera, zauważam coś takiego:

GENITALIANIZM to ANTYCZNY NOWOTWÓR POZNAWCZY

którego GLOBALIZACJA zdewastuje totalnie Ziemię

Często cytowany przez „dyla” (anty)amerykański pisarz Henry Miller w swych, wyraźnie PORNOGRAFICZNYCH utworach, podkreślał (północno) amerykańską OBSESJĘ SEKSU, którego KOMERCJALIZACJA stała się rodzajem Pierwszego Motoru Cywilizacji, której on nienawidził. (Z tej „wolnoamerykańskiej” komercjalizacji seksu, zrodził się przecież cały ten, estetycznie niezbyt uroczy, GENITALIANIZM!).

I rzeczony „dyl (Sowizdrzał)”, wyraźnie pod wpływem zarówno swoich jak i Millera przygód, jak i mych „lucyferiańskich” objawień zaproponował, by połączyć symbol czerwonawo nad ranem świecącej jutrzenki, która jako CZERWONA GWIAZDA stała się astralnym znakiem znienawidzonych obecnie komunistów, z obrazem pociągającej swą pięknością planety WENUS (planety miłości nie tylko piękna i elegancji ale i MĄDROŚCI jak ta grecka, też żeńska Sofia). I w necie odnalazł on alegoryczny obraz takiego „żeńskiego lucyfera” pod rosyjską, słowiańską nazwą ZARIA (zorza). Pozwolę sobie zauważyć iż taka „Zaria” od ponad już stu lat stara się prowadzić nas w ŚWIAT o ileż PIĘKNIEJSZY niż ta cała, WYJĄTKOWO PLUGAWA CYWILIZACJA SZTUCZNEGO BOGA wartości takich jak TECHNIKA, PIENIĄDZ oraz o Komforcie marząca DUPA:

A jakby ktoś jeszcze NIE DOSTRZEGAŁ, do czego doprowadziło, powtórzone przez św. Augustyna (z lejkiem na głowie) w „De doctrina christiana”, dumne zapewnienie św. Pawła „WIEDZA NADYMA, A MIŁOŚĆ (IGNORANCJI oczywiście) BUDUJE”, to niech sobie poczyta, przynajmniej pierwszych kilka rozdziałów dostępnego także w języku polskim, Tomu 1 „Criminalgesichte des Christentums” Karlheinza Deschnera z przełomu XX i XXI wieku.

Mówiąc w jak największym skrócie, Sokrates utrzymywał, że ludzie rodzą się z natury DOBRZY, a ZŁYMI się stają, gdy w wieku dojrzałym w IGNORANCJI się pogrążają. Co dotyczy zwłaszcza elity tych, lubujących ubierać się w zuniformizowane czarne suknie klechów, bankierów, komputerowców oraz ortodoksyjnych żydów oczywiście też.