Na prośbę Instytutu Spraw Obywatelskich (ISO) z Łodzi zrobiłem internetową wersję ostatniego, 21 rozdziału książki „Atrapy oraz paradoksy nowoczesnej biologii” z roku 1993



Oto Strony 161-170 tych „Atrap i paradoksów nowoczesnej biologii”, spisanych na zamówienie „NK” w 1984 roku ale opublikowanych dopiero, własnym kosztem, w 1993.

Rozdział 21. Działalność człowieka w biosferze

(Jest to nieco skrócony, do 2900 słów, ostatni rozdział Części Piątej „UWSTECZNIANIE SIĘ ORGANIZACJI USTROJÓW ŻYWYCH” powyższej książki; całość tego rozdziału na http://markglogg.eu/?p=3477)

Jak w perspektywie omawianych w tej książce teorii biologicznych usytuować całokształt poczynań nowoczesnego człowieka? W świetle idei darwinowskich sprawa jest dość prosta. Najsilniejsi przeżywają, słabsi umierają, by żyć, należy toczyć walkę o byt. W ramach tej bezpardonowej walki wszystkie metody są dobre, byleby tylko przynosiły naturalnie dobranym osobnikom (względnie całym „Narodom Wybranym”) sukces rozrodczy oraz zwiększały w wymierny sposób ich stopień dominacji nad otoczeniem.

Nie trudno zauważyć, że paradygmat darwinowski pokrywa się w zasadzie z tym, co myśli o świecie przeciętny, „normalny” człowiek. (Stąd też bierze się, jak już wcześniej na to zwracaliśmy uwagę, tak niezwykła popularność idei Darwina wśród ludzi przeciętnych, zawzięcie pchających się w swym życiu po to, by zdobyć pieniądze, władzę, czy choćby tylko rozgłos.)

Ponieważ najrozmaitsze wynalazki i usprawnienia techniczne znacznie ułatwiają osiągnięcie sukcesu w staraniach o panowanie nad światem, więc teoria darwinowska niejako uświęca zarówno obecny wyścig zbrojeń, jak i dzisiejszą konkurencję w rozwoju ekonomii. Wysokość dochodu narodowego na głowę mieszkańca stała się nawet powszechnie zrozumiałym miernikiem międzynarodowej „walki o byt” w warunkach długotrwałego pokoju: za wiodące i godne naśladowania uważa się te kraje, które wytwarzają najwięcej przedmiotów ułatwiających człowiekowi przeciętnemu panowanie nad jego otoczeniem.

Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja nowoczesnego człowieka w świetle teorii Lamarcka, Piageta czy Lorenza. Nieliczni, ale wybitni badacze należący do tej kategorii uczonych wielkie znaczenie przykładają do niedostrzeganego zupełnie przez darwinistów sprzężenia zwrotnego, polegającego na fatalnym wpływie na człowieka najrozmaitszych urządzeń technicznych, przy pomocy których ułatwia on sobie realizację swego, odnotowanego już w „Księdze Rodzaju” dążenia do panowania nad Ziemią. Zajmijmy się nieco bliżej tym bardzo ważnym, acz zazwyczaj zupełnie przemilczanym, problemem.

W rozdziale 11 pisaliśmy, że dostarczanie z zewnątrz do komórki jakiejś substancji, którą ona zwykła sama wytwarzać, powoduje, poprzez mechanizm „zahamowania przez produkt”, zablokowanie endogennej (wewnętrznej) syntezy tej substancji. W wypadku długotrwałego utrzymywania się sytuacji, w której komórka otrzymuje z zewnątrz pożądany przez nią składnik, dochodzi zwykle do zupełnego
wycofania i zaniku wewnątrzkomórkowych organów przystosowanych do wytwarzania tego składnika. Ten prosty mechanizm chemiczny funkcjonuje także w wypadku ustrojów wielokomórkowych, w tym i organizmu człowieka: w rozdziale 16 dawaliśmy przykład, jak dostarczona za pomocą zastrzyku morfina nie tylko w sposób prawie natychmiastowy eliminuje wewnętrzne dolegliwości organizmu, ale — wskutek swej obecności — hamuje jednocześnie endogenną syntezę uśmierzającego ból neuropeptydu enkafaliny. Ta ostatnia reakcja fizjologiczna jest przyczyną, że po okresie euforii, wywołanym nadmiarem w organizmie narkotyków dostarczonych z zewnątrz, pojawia się uczucie depresji spowodowane niedoborem endogennych środków opiumujących — co jest bodźcem zachęcającym daną osobę do zrobienia sobie kolejnego zastrzyku zawierającego narkotyk pożądany przez organizm.

Identyczną sytuację fizjologiczną obserwujemy w wypadku częstego używania najrozmaitszych ułatwień życiowych, które eliminują, bądź tylko zmniejszają, wykorzystania rozmaitych organów człowieka. (…) Z czasem jednak ta mechanicznie otrzymana radość powszednieje, człowiek się przyzwyczaja do posiadanych ułatwień i można zaobserwować u niego objawy uzależnienia podobnego do tego, w jakie popadają narkomani: pozbawienie go możliwości jeżdżenia samochodem czy oglądania obrazu telewizyjnego wywołuje stany depresji, jego życie zaczyna być podporządkowane konieczności wykonywania niezwykle nudnych i zubożających jego osobowość prac, zezwalających na zdobycie środków niezbędnych do utrzymania posiadanych przez niego maszyn.

W bardziej dalekosiężnym rezultacie prawie WSZYSTKIE urządzenia, które człowiek wymyślał z nadzieją, że zwiększą one zakres jego wolności poprzez oszczędzenie mu trudów codziennego życia, przyczyniają się do powstania rzeczywistości zgoła odmiennej: to właśnie przez zastosowanie coraz to nowych technologii ludzie stali się niewolnikami swych najbardziej przyziemnych potrzeb; stali s chorowici i słabi, a także utracili swe zdolności twórcze.

(...)

Życie w środowisku silnie zurbanizowanym, gdzie wszystkie podstawowe funkcje fizjologiczne organizmu ludzkiego są systematycznie ułatwiane, a nawet eliminowane, prowadzi nie tylko do atrofii struktur nie używanych i do chorób związanych z tą atrofią. W takim właśnie, sztucznie ułatwionym środowisku, w sposób masowy pojawiają się nowe, częstokroć patologiczne zachowania, „dające upust” rozmaitym hormonom wytwarzanym prze organizm. Szczególnie ważne są tutaj zarówno indywidualne, jak i zbiorowe zaburzenia umysłowe, wywołane niemożnością wewnętrznego „skonsumowania” rozmaitych neuropeptydów i hormonów wytwarzanych przez mózg, który się jeszcze nie przyzwyczaił do otępiającego trybu życia w warunkach komfortu. (Przykładem tutaj są zbiorowe histerie i psychozy, charakterystyczne dla okresów szybkiej urbanizacji —- by wymienić masowe palenie czarownic i wojny religijne w okresie Renesansu, czy też nie tak dawny faszyzm. Zaburzeniem umysłowym wyraźnie stymulowanym przez łatwy tryb życia jest też schizofrenia, zwana z tego powodu „królewską chorobą”.)

(...) Podobnie jak u zwierząt żyjących w warunkach permanentnego zamknięcia. obserwuje się u człowieka zanik wyższych instynktów społecznych (jak na przykład altruizmu), przy jednoznacznej znacznej hipertrofii, a nawet wyboczeniu jego „niższych” cach biologicznych, takich jak seksualizm i zachłanność konsumpcyjna.

Jak wskazywaliśmy na to w rozdziale poświęconym zjawiskom degeneracyjnym u zwierząt, jedną z cech charakterystycznych dla osobników udomowionych jest znacznie zmniejszona precyzja organów poznania. U współczesnego człowieka to zjawisko przejawia się nie tylko w osłabieniu zmysłu obserwacji, ale także w zachowaniu w wieku dojrzałym iście dziecięcej naiwności i łatwowierności, a także w braku wyższych form wyobraźni normalnej dla gatunku Homo sapiens. Do tego uwstecznienia się organów poznania dochodzi prawie zupełny zanik zdolności do spojrzenia „z zewnątrz” na swe własne zachowanie — przez co myślenie i działanie w społeczeństwie nowoczesnym coraz bardziej sprowadza się do kontrolowanych przez środowisko zwykłych odruchów Pawłowa. (…)

Zanik precyzyjnie działającej wyobraźni i związaną z tym łatwowierność najlepiej ilustruje omawiane w szczegółach w niniejszej książce proste zjawisko fizyczne, które jest zupełnie nie dostrzegane przez większość dzisiejszych teoretyków biologii: konieczność zużywania się wszystkich przedmiotów, które są używane — włączając w to używane książki, płyty i taśmy magnetofonowe.(...) Osoby, które od dziecka wychowywane były w warunkach pełnego dobrobytu, po prostu nie wykształcają u siebie odruchu przewidywania, że każda rzecz używana — łącznie z urządzeniami przenoszącymi informację — musi się wcześniej czy później zepsuć. Otóż właśnie na braku takiej elementarnej naukowej wyobraźni została oparta teoria „nieśmiertelności” struktur DNA, w którą to dziecinną teorię najwyraźniej uwierzyła spora liczba laureatów Nagrody Nobla.

Inną, wyraźnie neoteniczną cechą charakterystyczną dla nowoczesnej nauki jest deklarowana przez wielu znanych uczonych wiara, że nauka może stworzyć jakiś w pełni obiektywny obraź świata. (Przez obiektywność rozumiemy tutaj niezależność od indywidualnego, czyli subiektywnego punktu widzenia). Taką wiarę deklaruje na przykład J. Monod w swej książce „Przypadek i konieczność”, B. F. Skinner w „Poza wolnością i godnością”, a nawet i A. Einstein w książce ,Jak ja widzę świat”, w której już tytuł podkreśla subiektywność jego punktu widzenia.

To bardzo popularne w kręgach specjalistów wierzenie jest wynikiem prostego, pawłowskiego skojarzenia nie kwestionowanych przez nikogo postępów fizyki w konstrukcji zmatematyzowanego (a zatem stwarzającego pozór obiektywności) opisu zachowania się ciał prostych z postępami nauk o życiu, starających się równie precyzyjnie i „obiektywnie” przedstawić otaczającą nas złożoną rzeczywistość. Czyż jednak nie tak dawne, kategoryczne oświadczenie J. Monoda, że wszystkie dane doświadczalne potwierdzają fakt, że mutacje  tylko dziełem przypadku, jest stwierdzeniem nie podlegającego dyskusji faktu obiektywnego, czy też bliższym prawdy faktem jest, że genetycy w swym subiektywnym dążeniu do „obiektywności” po prostu ominęli niewygodne dane wskazujące na znaczne czasy latencji przez ujawnieniem się mutacji? J. Piaget pisał, że próba stworzenia „obiektywnego poglądu na świat” jest równoważna dziecięcej próbie przeskoczenia własnego cienia: przecież im bardziej, w celu osiągnięcia obiektywizmu, będziemy się starali odizolować nasze opinie o świecie od subiektywnych doznań naszych zmysłów, to... tym bardziej musimy stawać się ślepi i pozbawieni wiedzy o tym świecie! (...)
Z czysto fizjologicznym odczuciu „dobrem” są wszystkie urządzenia i sytuacje zmniejszające trudy związane z codziennym ludzkim życiem, a także zezwalające — jak na przykład pieniądze lub broń — na symboliczne bądź bezpośrednie panowanie nad otoczeniem. (Stąd też te przedmioty nazywa się potocznie „dobrami materialnymi”.) Takie prymitywne zrozumienie pojęcia dobra ujawniło się — a raczej „odrodziło się” — w cywilizacji europejskiej około 400 lat temu i do tego renesansu przedchrześcijańskich marzeń o ciągłym „dobrym bycie” walnie przyczynił się dokonany przez Gutenberga wynalazek druku, skutecznie ułatwiający rozprzestrzenianie się uproszczonych, na pozór racjonalnych idei. Od czasów ówczesnej Reformy, w wysoce zurbanizowanych krajach protestanckich uświęconymi stały się prozaiczne czynności zapewniające dobrobyt, a w szczególności wielkie znaczenie zaczęto przykładać do pracy wytwórczej, uprzednio traktowanej jako zajęcie niewolnicze i karę za grzech pierworodnej konsumpcji.

(…) Długotrwałe przebywanie w silnie zmechanizowanym środowisku miast spowodowało u niektórych osób prawdziwą „transformację” ich struktury neuronalnej odpowiedzialnej za poznanie świata: te neurony, które były stymulowane do wzrostu przez codzienny kontakt z maszynami bądź pieniędzmi, uległy hipertrofii, te zaś, które były predestynowane do kodowania odruchów, jakie powstają dzięki kontaktom ze światem ożywionym, stopniowo zanikły. Wskutek tej transformacji przystosowawczej pojedyncze, lepiej dopasowane do nowego otoczenia osoby przestały w ogóle dostrzegać podstawowe różnice między ciałami ożywionymi a martwymi, czego dowodem jest zniknięcie u wielu uczonych zdolności do wyobrażania sobie zjawisk regeneracji, nadregeneracji czy też samodoskonalenia się istot żywych*.

--------------------
*MG 2022 – banalną uwagę, działającego w IV wieku mnicha Pelagiusza, argumentującego że człowiek potrafi się doskonalić etycznie swym własnym wysiłkiem, odrzucały, aż do czasów najnowszych, kolejne sobory Kościoła Powszechnego. Ta religijna instytucja w ostatnich 3 wiekach walnie się przyczyniła do pojawienia się „darwinowskiego” nie-zrozumienia zachowania się Przyrody Ożywionej – patrz me „5 solas neo-darwinizmu” z 2017 roku.
-----------------------
W dalszym sprzężeniu zwrotnym rozpowszechniane przez mass media „naukowe” przedstawienie organizmów w postaci (bezdusznych) mechanizmów spopularyzowało ten sposób widzenia przyrody i jeszcze bardziej wzmocniło pozytywistyczną działalność człowieka: ponieważ nawet dzieci sa zdolne zauważyć, że mechanizmom wyraźnie szkodzą najrozmaitsze wstrząsy i zaburzenia pochodzące ze środowiska, więc ludzie w krajach wysoce zurbanizowanych zaczęli kojarzyć, że aby wyeliminować „zło”, należy tak przebudować świat, aby usunąć z niego wszelkie zgubne wpływy, mogące zagrozić delikatnym mechanizmom (to znaczy organizmom) panującego gatunku Homo sapiens.

To wyraźnie neoteniczne wyobrażenie sobie świata niecywilizowanego jako „złego”, gdzie — według potocznych opinii — panuje brud i głód, szaleją insekty, dzikie zwierzęta i straszne mikroby, stało się motorem do podjęcia zakrojonej na kalę planetarną próby totalnego udomowienia i sterylizacji przyrody: w tym celu wytępiono prawie wszystkie zwierzęta drapieżne, wyeliminowano zakaźne choroby, ujarzmiono niebezpieczne rzeki, kulę ziemską przykrywa się coraz liczniejszy mi komfortowymi domami, szpitalami i zakładami produkcyjnymi gdzie nic nie może człowiekowi zagrozić i gdzie nawet praca nie wymaga żadnego znaczniejszego, „niszczącego” wysiłku.

Tę „dobrotliwą” ideę społeczeństwa burżuazyjnego do swoistej perfekcji doprowadził psycholog amerykański B. F. Skinner: by uchronić swe nowo narodzone dziecko od częstokroć unieszczęśliwiającego je wpływu otoczenia, przez pierwszy rok życia trzymał je w szklanym inkubatorze, bardzo podobnym do tego w jakim trzyma się noworodki urodzone przedwcześnie (fig. 50B). Ta „skrzynia Skinnera, która w swym czasie była nawet dość sławna w Ameryce, jest modelem całości dobroczynnych poczynań naszej cywilizacji: jak pisał kiedyś Maciej Iłowiecki, człowiek nowoczesny najwyraźniej zaczyna się zamykać w „szklanej szkatułce” izolującej go od jakichkolwiek groźnych dla jego zdrowia i życia wpływów otoczenia (fig. 50C).


Oczywiście, wychowywanie ludzi w sterylnych warunkach „szklanej szkatułki” winno powodować dalsze potęgowanie się neotenicznego charakteru ich zachowania. Do tych „nowych cech” należy przede wszystkim hipertrofia w wieku dorosłym krótkowzrocznego egoizmu i konsumizmu charakterystycznego dla dzieci, a także zwiększona zdolność do tworzenia skojarzeń o charakterze bezpośrednio przystosowawczym.

Jeśli chodzi o pierwszą cechę, to zarówno rozwój środków masowego przekazu jak i rosnący stopień wzajemnej izolacji ludzi zamkniętych w „szklanych domach’, skutecznie zmniejszają możliwość bezpośredniej wymiany poglądów i poznania się. W ten sposób produkty ludzkiej pracy utrudniają, coraz bardziej, fizjologiczny proces powstawania w pełni „ludzkiej” osobowości, cechującej się zdolnością do zastanawiania się nad własnymi popędami, potrzebami, a nawet i poglądami na świat. (...)

Tę sprawę warto omówić nieco szerzej. Normalnie zwierzęta, a także i ludzie, po okresie dojrzewania, w którym są zdolni do bardzo intensywnej asymilacji otoczenia, tracą zdolność do robienia nowych skojarzeń i ich reakcje przystosowawcze ulegają usztywnieniu na resztę dojrzałego życia. U ludzi jednak okres dojrzewania neuronalnych struktur poznawczych jest znacznie przedłużony i w niektórych wypadkach trwa aż do fizjologicznej starości. Zachowanie elastyczności umysłowej w wieku dorosłym, kiedy to wyspecjalizowane w tym osoby zdołały zgromadzić ogromny zasób wiadomości, zezwala na robienie nowych, bardzo złożonych skojarzeń. Ta specyficzna cecha fizjologii człowieka umożliwiła mu nie tylko robienie skomplikowanych odkryć i wynalazków, ale nawet i konstruowanie wielkich syntez naukowych.

By jednak te „nowe poglądy” były możliwie szerokie, konieczne jest, aby człowiek dysponował odpowiednimi organami, zezwalającymi mu na zasymilowanie ogromnej ilości różnorodnych bodźców. Czy jednak dzisiejsza cywilizacja daje mu możliwość dokonywania takich asymilacji?

Po pierwsze, endogenna, ludzka ciekawość zostaje skutecznie stępiona przez sterylność otoczenia i jego łatwość do poznania za pomocą gazety bądź telewizji. Ponieważ ciekawość jest najlepszym motorem asymilacji najrozmaitszych bodźców, więc jej osłabienie znacznie ogranicza społeczne zapotrzebowanie na bardziej złożone poglądy. Po drugie, w warunkach udomowienia organy przechwytujące bezpośrednio bodźce od otoczenia ulegają zazwyczaj atrofii, co obniża znacznie precyzję widzenia świata. Wskutek tego człowiek cywilizowany bardzo słabo odróżnia zjawiska pozorne od realnych — przez co jego skojarzenia są częstokroć złudne (na przykład ludzie często przypisują inteligencję komputerom).

Po trzecie w końcu, wskutek hipertrofii u nowoczesnego człowieka potrzeb konsumpcyjno-ambicjonalnych, poznanie przyrody, jakim zajmują się oficjalne instytucje naukowe, coraz bardziej ogranicza się do celów czysto utylitarnych, przynoszących doraźne korzyści ekonomiczne czy prestiżowe. Wskutek zaś zaprzęgnięcia nauki do realizacji celów narzuconych przez cywilizację konsumpcyjną, uczeni zostali zmuszeni do ograniczania swych odruchów poznawczych do coraz węższych dyscyplin. W niektórych wypadkach, to narzucone przez zawodową „walkę o byt”, samo-ograniczanie horyzontów poznania, prowadzi do powstania patologicznych skojarzeń oraz odruchów polegających na ukrytej, bądź nawet na artykułowanej wrogości w stosunku do poglądów bardziej złożonych i psychologicznie dojrzałych (patrz Aneks II). (...)

Wskutek zaś wzajemnego otumaniania się ludzi za pomocą coraz to bardziej prymitywnych i agresywnych „nowych filozofii natury”, populacje ludzkie w krajach najbardziej rozwiniętych ekonomicznie zaczęły się upodabniać do populacji „ślepych” komórek nowotworowych. Te „udziecinnione”, neoteniczne populacje — odkrywszy sposób na eksploatację swego macierzystego organizmu — w sposób biblijny „mnożą się i płodzą i panują nad nim” aż doprowadzą do swego
zbiorowego samobójstwa.

(…) Ukazujące się czasami w literaturze głosy nielicznych ekologów, ostrzegające przed zbliżającą się katastrofą, są ograniczone zazwyczaj tylko do zewnętrznych przejawów dewastacji i zagrożenia Ziemi przez wyposażonego w najnowsze technologie człowieka: wskazuje się na wyeksploatowanie surowców, na skażenie środowiska odpadami produkcji i konsumpcji, na eksplozję demograficzną oraz na zagrożenie egzystencji całych narodów przez zbrojenia nuklearne.

Obecna książka wskazuje na ukrytą wewnątrz układu nerwowego przyczynę, dla której nowoczesny człowiek tak bezwzględnie gwałci Naturę: otóż rozumujący jak klasyczny „pies Pawłowa” gatunek Homo sapiens zauważył, że wynalazki techniczne zwiększają stopień jego panowania nad otoczeniem — i stąd nabrał niezachwianego przekonania,  tylko poprzez rozwój techniki zdoła się „utrzymać na powierzchni” zarówno w międzyludzkiej, jak i w międzynarodowej walce o byt. Z kolei zaś masowe zastosowanie protez technicznych, w sposób automatyczny doprowadziło do „wyzwolenia” w człowieku jego najprymitywniejszych instynktów i pożądań, które są odpowiedzialne za obecną, narastającą w sposób lawinowy, destrukcję naszej planety.

Nie należy przy tym wierzyć, że jakiekolwiek racjonalne próby ratowania naszej planety wyjdą z kręgu ludzi odurzających się rozwojem techniki. Podobnie jak to ma miejsce w wypadku narkomanii chemicznej, ludzie ci są zazwyczaj zupełnie obojętni na to, że ich styl życia musi prowadzić do powolnego zbiorowego samobójstwa. W swym nihilistycznym podejściu do świata, bezinteresownie są oni skłonni nawet do wciągania innych w ten zaklęty krąg „lepszego życia”.

Duże nadzieje należy natomiast pokładać w kształceniu kadr naukowych o maksymalnie szerokich horyzontach. Tylko dzięki tak „niedemokratycznie” wykształconym elitom można się uchronić przed najrozmaitszymi „wariacjami” umysłowymi, będącymi plagą nowoczesnych społeczeństw. Jeśli niniejsza książka ułatwiła komukolwiek wyrobienie sobie bardziej dojrzałego, szerszego poglądu na sprawy biologii, czyli dosłownie „życia i śmierci” dla nas wszystkich, to autor będzie to uważał nie tylko za swój własny sukces, ale także za optymistyczną manifestację inteligencji godnej gatunku Homo sapiens.

P.S. 1993

Doskonałym potwierdzeniem powyższych, pochodzących z 1984 roku (MG – obecnie jest rok 2022!), rozważań na temat transformacji gatunku Homo sapiens w rako-podobną odmianę Homo economicus są „mutacje” kulturalno-ustrojowe jakie miały miejsce na świecie pod koniec lat 1980. Otóż w krajach najbardziej zurbanizowanych, a w szczególności w USA, pojawiła się w tym okresie cała gama nowych „mutantów” kulturowych, manifestujących wyraźnie zdegenerowane formy zachowania. Do tych, wyrosłych na glebie supermarketów i video-clipów, „mutantów” należą imitujące debilizm „punki”, kretyno-faszyzujące „skiny”, spekulujące na ludzkiej głupocie „juppies” oraz „groupies” czyli kopulujące kolektywy.

Te nowoczesne „wariacje” mają swoje odbicie w prądach intelektualnych, dominujących obecnie w krajach super-burżuazyjnych czyli „rozwiniętych”. W krajach anglosaskich ostatnia dekada była niekończącym się pasmem sukcesów ekonomicznego neoliberalizmu, polegającego na zorganizowanym w sposób naukowy okradaniu, za pomocą światowego systemu bankowego, biedniejszych krajów oraz biedniejszych warstw społecznych. Agresywne formy przybrało także skretynienie środowisk katolickich (...).

Umysłowe „wariacje” wywołane industrialnym hipermodernizmem dotarły także do Europy Wschodniej, gdzie Gorbaczow, w imię „głasnosti” (czyli „przejrzystości”) przekazał całą władzę w ręce... mafii. W wyniku tej transformacji, w Polsce całą władzę przejęła „nowa elita”, określana przez Polaków mieszkających w Ameryce Północnej jako „michnikites” (od znanego wzoru: brat lub ojciec — stalinowski prokurator; syn — liberalno-demokratyczny reformator). Warto zauważyć, że wśród tej nowo-starej, polskiej „elity” obserwuje się efekt Baldwina, o którym wielekroć pisaliśmy w niniejszej książce. Mutacje typu „michnikites” wystąpiły bowiem nie tylko między pokoleniami, ale i w ciągu życia tych samych osób: obecnie prominentni polscy intelektualiści, w początkach swej kariery byli zazwyczaj gorącymi stalinistami względnie łysenkistami; ich (tumoropodobna – MG 2022) „transformacja” w liberałów i neodarwinistów nastąpiła wyraźnie pod wpływem zmienionych warunków otoczenia…

***

Ot i tyle mych „naukowo samobójczych” obserwacji sprzed lat blisko 40. Jakby ktoś chciał się zaznajomić z poprzedzającymi 160 stronami (+ II „Aneksami”) tych „Atrap i paradoksów nowoczesnej nauki”, to mu proponuję zakup jednego z pozostałych mi tej książki egzemplarzy. Zamówienie przesłać na wskazany poniżej adres e-mailowy, symbolicznej wpłaty 25 zł (z zagranicy 10 euro) proszę dokonać na konto:

92 1140 2004 0000 3202 7618 2247

www.markglogg.eu   mglogo@poczta.fm