W nocy wysłuchałem interesującego artykułu nt. Zatopienia krążownika „Moskwa”. Autorem jest rosyjski kapitan (żeglugi) „1 rangi rezerwy”

 

Без НАТО не обошлось? Сырой "Нептун" вряд ли мог продырявить «Москву» - капитан 1-го ранга запаса – YouTube

https://youtu.be/W9oVppu9fvw 

A oto jego hipoteza. Ukraińcy nie mają wystarczającego doświadczenia w skutecznym bombardowaniu, na odległość około 100 km, obiektów na morzu. Ale przecież w tej odległości od „Moskwy” mogły się pojawić, dostarczone nocą dobrze wyszkolone jednostki NATO ze sprzętem by tego dokonać: chociażby przewożąc na ciężarówkach ten sprzęt z Rumunii w nadmorski pas Ukrainy, leżący na południe od Mołdawii, w okolice tej sławnej „Wyspy Wężów”.

Inny tekst na youtube, sporządzony przez „Ukropów” (poszukać go samemu) przedstawił schemat takiego, nie wykrytego przez załogę „Moskwy” skrytego uderzenia: najpierw wystrzelono małą, niezauważoną przez „Moskwę” rakietę, samonacelowującą się na dość silne źródło promieniowania mikrofalowego jakim były anteny radarowe „Moskwy”.

(Przypominam, takich małych rakiet, wystrzeliwanych z odległości nawet wielu dziesiątków kilometrów, używały 1999 w Jugosławii wojska NATO, by niszczyć jugosłowiańskie stacje radarowe; jedna z takich rakiet „zabłądziła” i trafiła w Bułgarii, we włączoną wczesnym rankiem kuchenkę mikrofalową na 1 pietrze jakiegoś domku.)

W nie istniejącej już Jugosławii, przed zniszczeniem tak namierzonych stacji radarowych, ratowano się poprzez ich wyłączanie gdy zaczynały „wyczuwać” nadlatującą rakietę. Oraz ustawianiem „pułapek” zrobionych z 3 zwykłych kuchenek mikrofalowych.

Dlaczego na „Moskwie” nie wykonano „odruchowo” tego manewru?

I tutaj w odpowiedzi na neonie24.info odezwał się „Staszek kieliszek” mieszkający gdzieś w USA, komentując

Moja „KURSKO-PODOBNA” PONURA TEORIA Zatopienia „Moskwy”#Berkeley72

Jakis czas temu czytalem o przygodzie pilota samolotu pasazerskiego w USA. Przelaciala nad nim rakieta Kruz i wyprzedzila. Dal znac do wiezy kontrolnej a Ci powiedzielu mu, ze to chyba UFO bylo bo na radarach niczego nie ma. Wniosek taki ,ze istnieja takie Kruzy co ich radar nie wykrywa. Tak wiec na okret Moskwa mogly poleciec 2 zwykle Kruzy i zostaly zestrzelone ale ten trzeci juz byl niewidzialny dla radarow i przywalil nie w dziob, nie w rufe ale dokladnie tam gdzie magazyn amunicji sie znajduje.

I tu jest prosta odpowiedź dlaczego radary „Moskwy” nie wykryły tej „przeciwradarowej małej rakiety”. Bo była ona pokryta pochłaniającą mikrofale farbą, którą malowano bombowce typu STEALTH używane do likwidacji nie istniejącej już Jugosławii. I taka, produkowana chyba tylko w USA rakieta trafiła precyzyjnie w zespół włączonych radarów tego krążownika. I co dalej?

Na youtube, sporządzonym przez „Ukropów” (poszukać go samemu), kolejnym etapem było wystrzelenie z przenośnych stanowisk na lądzie, 1 lub 2 CIĘŻKICH skrzydlatych rakiet w kierunku „oślepionej” Moskwy. Dlaczego one trafiły precyzyjnie w centrum jej kadłuba?. Tutaj odważę się samodzielnie pohipotetyzować. Otóż ta mała „antyradarowa” NIEZAUWAŻALNA rakieta była dodatkowo naładowana np. napalmem, który zbryzgał nadbudówki statku, na których były umieszczone te maszty radarowe. No i rozlany napalm zapłonął JASNYM PŁOMIENIEM, precyzyjnie ściągając „ciepłoczułe” Neptuny (lub im podobne NATOwskie „ćmy”) dokładnie w najczulsze miejsce na pokładzie. Nadbudówki i anteny na zbombardowanej „Moskwie” po prostu „wyparowały”, co było widać. No a rano, ponieważ jej kadłub wciąż się unosił na SPOKOJNYM MORZU, płetwonurkowie NATO zrobili jakąś „dziurę” poniżej linii wodnej w jego rufie, tak że powolutku, „dziobem do góry” Moskwa SYMBOLICZNIE zatonęła. I tyle.

I zaczyna się rozumieć dlaczego nikogo w Rosji za tę „przypadkową awarię” nie ukarano. I dlaczego władze FR nie odważają się wypowiedzieć OTWARTEJ WOJNY z USA/NATO.